Dziennik francuski
1-7 Marca

1 marca

  Kundera. Jaki on jest cholernie dosłowny! I jaki aktualny dla wschodnio-europejczyka mieszkającego na Zachodzie, jak on sam!

  Jedna z jego uporczywych myśli jest wyrażona w historii młodej Czeszki emigrującej z kraju po Praskiej wiośnie. Historia powtarza się w "Nieznośniej lekkości bytu" jak i w "Księdze śmiechu i zapomnienia". Dziewczyna na Zachodzie spotyka jakiegoś Hansa czy Hugo, któremu wydaje się tajemnicza i niedostępna przez to co przeżyła pod reżymem komunistycznym, poprzez swój niespotykany los emigrantki politycznej, prześladowanej we własnym kraju. Emigrantka spowita jest nimbem szlachetnej inności, tajemniczości. To takie romantyczne: cierpienia które uszlachetniają!

  Mieszkałem na Zachodzie przez trzy lata. Ludziom tutaj się żyje lepiej, jaśniej, czasami są głupsi, czasami mądrzejsi niż my. Ale wolą szczęście i życie nad fałszywy nimb tajemniczości.

  Ale czasami nie mogłem powstrzymać się od uczucia że życia ludzi na Zachodzie są jakby niezbyt prawdziwe, nie dosłowne, takie trochę jak z telewizji. Ale może tylko tak chciałem czuć?

  Zresztą powoli różnice się zacierają. Pozostajemy inni, ale w ramach świata, podczas gdy poprzednio byliśmy poza tymi ramami. W pewnym sensie Zachód nas oswoił, udomowił, poznał.

2 marca

  Ciepły dzień był. Leżałem, balkon otwarty. A jednak ani przez chwilę nie było wątpliwości że to jeszcze nie lato. Ten zapach... zapach zimy. Zapach od którego robi się chłodniej w płucach. I nagle tęsknię za upałami, choć w gruncie rzeczy ich nie lubię.

  To niesamowite jak wiele rodzajów ciepła istnieje. Jak wiele z nich potrafimy rozróżnić. Inne zupełnie jest ciepło pokoju ogrzanego kominkiem od upału na plaży, jeszcze inny jest upał w mieście, jeszcze inny gorąc nagrzanego wnętrza auta... A wydawałoby się że temperatura zbliżona. Podobnie jest ze wschodami i zachodami Słońca. Na fotografiach może i nie zawsze da się je odróżnić, zbyt wiele szczegółów zanika, zbyt mało wiadomo o miejscu gdzie zdjęcie zostało zrobione, ale jednak światło wschodu jest inne niz zachodu. Inne jest powietrze wyziębione cieniem Ziemi od tego rozgrzanego upałem dnia. Nie ma wątpliwości że wschody i zachody nie są zjawiskami do siebie symetrycznymi. Histereza wyznacza strzałkę czasu w zjawiskach periodycznych.

3 marca

  O drugiej w nocy cicho zabuczał telefon. Nocna wiadomość od Zosi. Jak dobrze...

  Tęsknota za nią jest czymś tak osobistym, że niemal wzbraniam się o niej myśleć, jakby myślenie było czymś mniej osobistym niż czyste uczucia. Właściwie to zaledwie pozwalam sobie czuć tę tęsknotę, choć "pozwalam sobie" to złe zdanie, bo tęskonta jest silniejsza od mojej woli.

  Czasami mam wrażenie że w uczuciu do niej istnieje coś jakby pierwotna mądrość, która mnie przerasta. Tego rodzaju mądrość jest starsza od refleksji. I jest bardziej osobista niż myśl bo jest Niewyrażalna. Refleksja jest wspólnym dobrem homo sapiens, stworzona przez ludzi, nie mogąca istnieć bez międzyludzkiej komunikacji. Niewyrażalne, choć bardziej pierwotne a więc potencjalnie bardziej wspólne (może nawet wspólne ze zwierzętami), paradoksalnie jest bardziej intymne, jakby pochodziło z pierwotnych źródeł osobniczej odrębności a więc ze źródeł indywidualności.

  Czy owo Niewyrażalne to jest stan umysłu którego poszukujemy w medytacji?

4 marca

  Czy używanie urządzeń służących do utrwalania i przypominania obrazów, myśli, idei, wspomnień, czy to pomaga w precyzyjniejszym formułowaniu nowych myśli, idei (o ile nowe idee w ogóle jeszcze istnieją, ale sądzę że tak, choć często tworzone są poprzez zastosowanie schematów logicznych wypracowanych w jednej dziedzinie do innej, niespodziewanej dziedziny; ale są jeszcze idee plastyczne [1], do wyrażenia których nie wystarczy użyć słowa, one powstają, wciąż nowe...) wreszcie w odkrywaniu samego siebie, znajdowaniu własnej drogi? Aparat fotograficzny, kamera, dyktafon, laptop, wygodne słuchawki bezprzewodowe... ? Jak bardzo technika zmieniła nas, nasz sposób myślenia, jak bardzo ułatwiła nam wiele rzeczy i jak nas ograniczyła tymi ułatwieniami? Bo wiekszość ułatwień to automatyzacja pewnych procedur a automatyzacja zawsze ogranicza. Ogranicza człowieka. Czy laptop sprawia że piszemy lepiej? Chyba nie, chyba sprawia przede wszystkim że piszemy więcej, robimy mniej błędów gramatycznych ale większośc utworów okazuje się że zostaje na zawsze w wersji bitowej - komputerowej, nikt ich nie drukuje, niewielu je czyta. Zresztą kartka zadrukowanego papieru też straciła na wartości wobec ogromnej podaży tego rodzaju kartek - w końcu zdewaluowała się do jedynie pliku komputerowego, pojawiającego się jedynie przelotnie na ekranie, jak ten tutaj.

  Ale weźmy na przykład filmy. Filmy kręcone na video, filmy rodzinne, domowe. Kiedy się zrobi pierwszy taki film to oglądając go potem widzimy jakąś sytuację z dystansu który nie sposób osiągnąć uczesnicząc w tej sytuacji. O ile nie zaczniemy kręcić tych filmów taki sposób, aby były tylko pamiątką (podobającą się wszystkim), to dostarczać nam one będą cennych spostrzeżeń dotyczących nas samych i naszych najbliższych. Są w stanie dać zupełnie nową perspektywę, której być może nie można uzyskać w inny sposób.

  To samo było po wynalezieniu przez Kodaka fotografii popularnej. Nagle okazało się że na pewne sytuacje można spojrzeć z dystansu, z innej perspektywy. Nagrywanie dźwięku na kasecie a potem filmowanie, są kolejnymi środkami które mogą służyć do poznania samego siebie. Mogą stać się zwierciadłem w którym zmiast banalnej powłoki zewnętrznej odbije się nasza psychika i złożone związki łączące nas ze światem.

  Pisanie pamiętników też może służć jako narzędzie do poznawania siebie i świata. A to stara technika...

  Mam też wrażenie że cała ta "uduchowiona" technika blednie jak ekran laptopa w świetle południowego, wakacyjnego Słońca. To wszystko jest głębokie ale nadaje się do tworzenia w krajach północy, mgły, deszczu i wyraźnych kolorów.

  Zauważam jeszcze że wiekszość tych przedmiotów które ułatwiają tworzenie i myślenie kupowane jest też w celu sprawiania sobie przyjemności. To proste odzwierciedlenie faktu że mózg jest nie tylko głównym narzędziem poznawczym ale i główną "strefą erogenną" człowieka. I dlatego zwykła przyjemność (filmy akcji, erotyka) i twórczość mają ze sobą wiele wspólnego. Czasami granica się zaciera.

  I czyż poznawanie kogoś przez sprawianie mu przyjemności nie jest jednym z istotnych sposobów poznawania ludzi?

5 marca

  Jestem troche opóźniony jak chodzi o tak zwaną kulturę popularną. Nie ma czasu na kino, nie mam w zwyczaju czytać komiksów, nie śledzę aktualnych mód i popularnych książek a określenie "bestseller" wcale mnie nie pociąga, może raczej nawet odpycha. Dlatego dopiero teraz obejrzałem pierwszą mangę: "Ghost in the shell" autorstwa Mamoru Oshii.

  "Ghost in the shell" opowiada o zagadnieniach jakie cywilizacja wkrótce napotka w wyniku rozwoju technologii, genetyki i medycyny. Problemy osobowości związane z manipulowaniem przy mózgu czy wręcz spowodowane tworzeniem homopodobnych, wpółbiologicznych stworów. Jesteśmy bliżej takiej rzeczywistości niż nam się zwykle wydaje. Wystarczy od czasu do czasu poczytać Wired Magazine.

  Za to "Immortal" Enki Bilala to opowieść nie tylko z gatunku science-fiction ale i metafizyczna, wykraczająca poza świat nauki i technologii. Opowieść o bytach nie-humanoidalnych, bytach jedynych we Wszechświecie, o inteligencji nie-ludzkiej, o boskiej kondycji, splot filozofii i religii. Wizjonerstwo. Niesamowita poezja obrazu. I oczywiście obraz degenerującego się ale wciąż istniejącego społeczeństwa ludzkiego. Kultowy "Matrix", który do filozofii buddyjskiej dodał tylko, trudną do obronienia, ideę ciała ludzkiego jako baterii elektrycznej (durne te maszyny!), wydaje się płytki przy "Immortalu", w którym istnienia świadomych bytów splatają się w organiczną całość ze Wszechświatem.


6 marca

  Fotografowałem Zosię. Długa, trzygodzinna sesja. Wobec piękna czasami rozsądek nierozsądnie opuszcza umysł i wydaje się że wobec kobiecej delikatności zatrzymać się musi Ziemia w swych okołosłonecznych obrotach, choćby tylko na chwilkę. Tak, jak zatrzymał się oddech. Nie nadaję się do tego rodzaju fotografii. Ciekawe co z tego wyjdzie (pracowalem na klasycznym filmie, często tak jeszcze wolę raz że z braku dobrego numerycznego sprzętu a dwa bo czasami to dobrze że nie widać od razu rezultatów, zostawia to czas na przemyślenie zdjęc i dodatkowe pole do działania). Poza tym odbitkę zawsze można wyjąć z kosza podczas gdy z /dev/null często nie ma już odwrotu, jak z czarnej dziury...

  I jeszcze coś. Marek zauważył niedawno że w fotografii cyfrowej fizyczny obraz znika. W fotografii tradycyjnej obraz właściwie nigdy nie znika, promienie tworzą obraz utajony na błonie fotograficznej, który ciągle jest jednak ciągle fizycznym obrazem. W fotografii cyfrowej obraz po przejściu przez obiektyw znika, zamienia się na ciąg bitów którego znaczenie zależy od interpretacji, od komputera.

  Czyli w fotografii tradycyjnej mamy do czynienia z odzwierciedleniem świata, natomiast w fotografii cyfrowej momentalnie przenosimy się w świat idei który gdzieś ma rzeczywistość, dla którego rzeczywistość jest tylko źródłem pewnych podstawowych form.

  Oczywiście te dwa paragrafy tekstu nic nie znaczą dla fotografa.

7 marca

  Dziś w aucie przyszła mi do głowy nagle myśl która wydała mi się bardzo ważna. Myśl że wszystkie wartości w gruncie rzeczy stworzył człowiek. Że kiedyś nie było brzydszego i ładniejszego, mądrzejszego i głupszego... To wszystko powstało teraz. Po pewnym czasie zorientowałem się że to bardzo oczywista idea, o której już nie raz rozmyślałem, jak tysiące ludzi przede mną. Ale nidgy dotąd nie miała ona takiej barwy i takiego zapachu. Stąd entuzjazm i wrażenie nowości.

  A więc idee mają barwę i zapach... Czy istnieje więc coś, wyprodukowanego przez umysł ludzki, co portafimy abstrachować od zmysłów? Czy istnieje prawdziwa abstrakcja? Jeśli tak, to jest ona bardzo, bardzo daleko...

  Inna uwaga: przedmioty, którymi się posługujemy, mają coraz bardziej "user friendly interfaces". Czyli coraz dalej jesteśmy od techniki która jest w nich zawarta. Na przykład automatyczne ssanie w samochodach: zniknęła dźwignia której niegdyś używało się w zimie żeby uruchomić auto. Teraz jeszcze mniej się myśli o zimnym silniku, który się powoli rozgrzewa, o tłokach i spalaniu paliwa. Wsiada się do auta żeby po prostu jechać. W autach z automatyczną skrzynią biegów można nawet przestać myśleć o takim drobiazgu jak obroty silnika - kiedy są optymalne, kiedy moc jest największa... Automat załatawia to za nas. Ukrywa przed nami techniczne parametry konstrukcji auta.

  Inżynierowie i technologowie robią wiele aby oddzielić nas od żywej, surowej materii świata. Silnik przestaje dla nas istnieć, jest pudełkiem które działa i którego nie otwieramy. Forma przedmiotów jest już związana tylko z funkcjonalnością i estetyką a nie z ograniczeniami technicznymi. Tak samo z fotografią cyfrową: dostajemy wygodny interfejs między "surowym" widokiem a naszym zdjęciem. Po drodze mamy chip elektroniczny który oddziela nas od technicznych aspektów wykonywania fotografii: czasu ekspozycji, procesu przenoszenia obrazu na nośnik fizyczny.

  Nawet jedzenie, produkowane teraz głównie w fabrykach, przybiera formę ładniejszą i wygodniejszą (tu możnaby polemizować - każdemu chyba zdarzyło się kląć na torebki z ciasktami czy zafoliowane wędliny, które nie chcą się otworzyć jak trzeba). Jogurty owocowe pozbawione są zgrzebnej, surowej formy owoców, a słodycze to już czysty, doskonały interfejs między pożywieniem a zapotrzebowaniem organizmu na energię.


[1] Marek twierdzi że żadne "idee plastyczne" nie istnieją. Właściwie się z nim zgadzam, to o czym mówię to nie są właściwie idee, ale nie znam słowa które opisywałoby to lepiej.
Copyright Mariusz Sapiński 2001-2005