Dziennik francuski
21-30 Kwietnia

21 kwietnia

  Są rzeczy, zajęcia, które nie przystoją dorosłym. Dorośli powinni zajmować się sensowną pracą, zarabianiem pieniędzy, tworzeniem dla przyszłości a nie sklejaniem plastykowych modeli lub układaniem puzzli. Ale dorośli nie poddają się łatwo. Zrobili z klejenia modeli dyscyplinę niemalże sportową, poważne zawody. O puzzlach wychodzą czasopisma, nadając im rangę czegoś więcej niż tylko zajęcia wypełniającego czas. Klejenie i puzzle które mają pozory poważnosci. I tak jest z wieloma sprawami...

  Czytam znowu Haupta, tym razem zbiór opowiadań "Papierowy pierścień". Dotąd mi sie niezbyt podobało, ale "Marsylianka", jedno z opowiadań, jest niesamowite. Kwintesencją geniuszu jest taki akapit: " Jedziemy doliną Chamonix. Po prawej masyw Brevent, złowrogie stożki i ściany, zaśnieżone i pociągnięte krepą mgły. Po prawej masy Mont Blanc, na skalę tak ogromną, że nie ma już właściwego 'stosunku', zredukowany jest do znaku, do konwencjonalnej idejki o górach, do samej myśli o Mont Blanc. Naprawdę, patrzę na zaśnieżony garb, wyzłocony słońcem i goły ponad siwą chmurą, i wierzę, że jest to Mont Blanc, bo ktoś mi dał na to słowo honoru, a poza tym nie mam innego dowodu i już."

  Krepa to rodzaj gęstej tkaniny. Sprawdzałem w słowniku.

22 kwietnia

  Telefon od Zosi, wieści nienajlepsze.

  Wieczorem Marek Filozof, od niedawna we Francji. Siedliśmy a on wyciągnął butelkę polskiej wódki. Nie jakiejś tam Żubrówki czy Wyborowej które można dostać w Carrefourze, ale czerwoną, kwadratową butelkę luksusowej. Gdzieś tak w połowie butelczyny rozkleiłem się, co mi się od lat nie zdarzyło. I opowiadałem, o Zosi, o wszystkim.

  Kiedy już ze mnie wyleciało to co miało wylecieć i troche się zacząłem wstydzić, Marek powiedział najwspanielsze możliwe zdanie: "Nie martw się, ważne że Twój kręgosłup pokazuje gwiazdy". Skąd on wiedział co powiedzieć?

  Jutro jedziemy do Andaluzji.

24 kwietnia

  Oj tak, chciałem zobaczyć tą Hiszpanię wreszcie. Gorące, przestrzenne plaże Anadaluzji. Jak na 'Lucia y el sexo'. Wszystko prześwietlone. Tutaj słońce jest jeszcze inne, niż na południu Francji. Aż się boje pomyśleć jak jest w Afryce.


kadr z filmu "Lucia y el sexo", wszystko takie prześwietlone...

25 kwietnia

  Hiszpania to właściwie federacja. Andaluja, kraj Basków, Katalonia... wszystkie kiedyś niezależne, nadal dysponujące dużą dozą samodzielności. I rożnorodność krajobrazów... kiedyś byłem w Euskarii, czyli kraju Basków. Skaliste wybrzeże oceanu, pełne zatoczek, malutkich osad i portów.

30 kwietnia

  Noc na autostradzie, przyjechaliśmy nad ranem, plecy bolą, tyłek boli, całe ciało boli. Stara renówka przetrwała i to. Kiedyś, w epoce gdy jeździłem Skodą 105L, nie wyobrażałem sobie 1000 km bez jakiejś drobnej reperacji, bez kłopotów. 100 tys. km przebiegu to było maksimum jakie można było sobie wyobrazić. Renówka ma już przeszło 150 tys. i powinna pojeździć jeszcze ze 100 tys. Taką mam nadzieję.

  Jeanloup Sieff napisał kiedyś: "Je me souviens d'euphories accidentelles, certains matins de printemps, provoquées par le rencontre imprévisible d'un rayon de soleil, d'une odeur oubliée et d'un souvenir d'enfance". A więc okazuje się że wszyscy jesteśmy tacy sami, odczuwamy to samo, te same wrażenia, ten sam podziw nad promieniem słońca...

  A potem przeczytać "Les particules elementaires" Michela Houellebecqua żeby utwierdzić się jeszcze w tym przekonaniu współodczuwania z innymi ludźmi tego świata...

  Swoją drogą nie mogę odgadnąć dlaczego Sieff nazwał swój album retrospektywny "Demain le temps sera plus vieux". Czy to ta sama pretensjonalność (właściwie 'wspominkowość') jaka cechuje niektóre teksty w jego albumie?


Copyright Mariusz Sapinski 2001-2005