-i pamiętam jeszcze pewien wieczór w mieście na południu Francji. Był początek lutego, mgła wypełniała płuca i ulice. Ruch przycichł. Przestrzeń nad domami zamieniła się w gęstą substancję sprawiając że światła bijące z okien mieszkań wyglądały nostalgicznie jak latarnie na odległym, ciemnym brzegu. Budziły tęsknotę za podróżą. Światło ulicznych lamp, rozproszone na cząstkach wody, sprawiało że niebo było tak samo blade jak mury. Zupełnie jak w tym momencie zmierzchu, gdy jasność nieba zrównuje się z jasnością ulic. Następuje wyrównanie kontrastów, obraz staje się bardziej znośny dla nadwrażliwego oka. A potem zapada noc. Mgła kondensowała się w wielkie, tłuste krople i spadała z nagich gałęzi platanów. Grubą warstwą osadzała się na murach domów i kamieniach ulic. Była doskonale obojętna na wszystko, co ludzkie, jakby nadeszła z czasów gdy okoliczne pagórki dopiero wynurzały się z ciepłego morza pełnego miękkich istot, o których nigdy już się nie dowiemy. I nagle nadjechał młody tramwaj, jak lśnąca gąsienica. W tramwaju jechała dziewczyna ubrana w jasny płaszcz. Nie piękna, o mocno zarysowanych szczękach i ciemnych, twardych oczach. W jej spojrzeniu nie było oczekiwania ani nadziei. Patrzł przez plastykowe okno tramwaju i myślę że wyliczanka rzeczy, jaką czasem wydaje się świat, jest tylko powierzchnią rzeczywistości. Już same konfiguracje przedmiotów: niebo nad ziemią, schody prowadzące do drzwi czy perspektywa drogi, nadają światu głęboki sens. W słabym, nocnym świetle przedmioty przybierają formy pierwotne. Porzucają swoja jednostkowość by stać się czymś elementarnym. Drzwi nie są już wejściem do nudnego pokoju, stają się wszystkimi drzwiami które prowadzą do tajemniczych zamkniętych przestrzeni w ciągu tysięcy lat historii ludzkiej. Tak właśnie z przedmiotów opada cienka powłoka bezpośredniej rzeczywistości. Wchodzą w związek z czasem i kosmosem. Wiem, że żyję teraz emocją chwili, ale nic nie ma większego sensu niż ten sposób widzenia świata. Czas, skonfrontowany z lepką mgłą, redukuje się do pojęcia adekwatnego jedynie do opisywania racjonalnej czśćci świata. Mariusz Sapiński Montpellier i Kraków, 2001-2004 (pamiętaj o copyright!) |